Mjuzz.pl - Artystka Poprzednio Znana Jako Natalia Kukulska

Przed napisaniem tej recenzji zastanawiałem się, czy będę obiektywny. Natalii kibicuję od pierwszej płyty "Światło", wydanej w 1996 r. Premiera każdej następnej zawsze była dla mnie wydarzeniem. Dzisiaj, z innej już perspektywy, mogę wyraźnie oddzielić pewne etapy twórczości Natalii: pierwsze cztery albumy (wspomniane już "Światło", a dalej – "Puls", "Autoportet" i "Tobie") miały mainstreamowy charakter, a wydawane single pojawiały się na listach przebojów; albumem "Natalia Kukulska" z 2003 r. artystka dała pierwszy sygnał, że opuszcza bezpieczny port. Oczywiście nie spodobało się to komercyjnym stacjom radiowym, które nie zagrały promujących krążek "Kamieni", "Decymów" i "I Wanna Know". Zdecydowany przełom nastąpił na wydanej w 2007 r. płycie "Sexi Flexi". Tu już nie było kompromisów – Natalia wypłynęła na otwarte morze. Udało się – album zdobył świetne recenzje, fani ochoczo przyjęli nowy – jakże inny – materiał, a radia utwierdziły się w przekonaniu, że Kukulska przeszła na złą stronę mocy i grać jej nie będą. Podobnie było zresztą przy "CoMixie". A co z "Ósmym Planem"?
Tak jak kiedyś Prince zmienił swój artystyczny pseudonim na TAFKAP (The Artist Formerly Known as Prince), tak dzisiaj Natalia powinna sygnować nowe wydawnictwo mianem: Artystka Poprzednio Znana Jako Natalia Kukulska. Wprawdzie zupełnie inne motywy kierowały działaniem Prince'a, taki zabieg mógłby uprzytomnić niektórym, że postrzeganie Natalii w kontekście repertuaru z lat 90-tych mija się z prawdą. Ten etap jest już historią, choć wielu słuchaczy nie przyjmuje tego do wiadomości. Może to i skutek medialnego przekazu – jeśli radia zatrzymały się na przewałkowanym do bólu "Im więcej ciebie, tym mniej", mniej poszukujący słuchacz nie ruszy do przodu.

Nowym albumem Natalia udowadnia, że nie taka elektronika straszna, jak ją malują, a pop nie musi być nudny i przewidywalny. W warstwie instrumentalnej dominują syntezatory analogowe, bębny, perkusja elektroniczna, a nawet ksylofon czy modny w latach 70-tych Fender Rhodes. Albumy Natalii nigdy tak wcześniej nie brzmiały. To słychać w każdym utworze. Muzyka na "Ósmym Planie" jest wypadkową fascynacji i pomysłów Natalii i jej męża Michała, zmiksowanych przez Marcina Borsa. Zacnie. I melodyjnie – te kompozycje szybko wpadają w ucho.

A co w warstwie tekstowej? Natalia jako jedna z nielicznych polskich artystek śpiewa o habicie, reakcjach łańcuchowych czy spisie inwentarza ;-) Ja – słuchacz nareszcie czuję, że ktoś mnie szanuje i nie spłyca tekstowego przekazu w obawie o moją inteligencję. Dość już utworów o konstrukcji: "w moim śnie ja i ty – wołam cię, a ty śpisz". Jak to jest, że mamy tak piękny i bogaty język, a artyści boją się go używać? Może po prostu im się nie chce? Może kalkulują? Tym większy szacunek dla Natalii, że pobawiła się słowem i napisała naprawdę dobre teksty.

Będąc dzieckiem, recytowałem wiersz Fredry "Małpa w kąpieli". Jest tam fraza: "Pani wyszła, drzwi zamknęła; Małpa figlarz – nuż do dzieła!". Słuchając "Ósmego Planu", mam wrażenie, że podobnie było przy jego nagrywaniu. Muzycy musieli się nieźle bawić, a i Natalia dała się raz po raz ponieść wolnym prądom. Uwielbiam zakończenie utworu "W nosie", podobnie jak powtarzane "he he he he" (chciałbym zuważyć, że tego typu zabiegi stosowane były na wydanej w latach 80-tych kompilacji "Dyskoteka Pana Jacka") czy totalnie odjechane wariacje głosowe w "Myślach poczochranych". Atmosfera jam session daje się tu wyczuć na każdym kroku, co nie znaczy, że jest miejsce na chaos. Może inaczej – chaos podlega ścisłej kontroli. Są jednak momenty skupienia i powściągliwości, jak choćby w maxisinglowym utworze "Na koniec świata" (www.mjuzz.pl/elektro-wzruszenia). Okazuje się, że typowo balladową kompozycję można zabarwić elektroniką i otrzymać zupełnie nową muzyczną jakość. Podobnie zresztą tradycja z nowoczesnością spotyka się w innej pięknej balladzie "So Natural".

Mam swoje typy na "Ósmym Planie", a jakże. "My" jest moim ulubionym kawałkiem. Pamiętam, gdy słuchałem go po raz pierwszy – była noc, piłem wino, i nagle uderzenie: tak, to jest genialne! W kilku prostych słowach można wyrazić to, co niektórym zajmuje całe elaboraty. Mam wrażenie, że to kontynuacja myśli zawartej w singlowym "Wierzę w nas" z poprzedniego albumu. Jeśli muzyka może być katharsis – tamtej nocy go doświadczyłem. Nie wiem, czy liczy się to w kontekście wypitego wtedy wina, ale ten utwór za każdym razem działa na mnie podobnie. Poza świetnym tekstem ma ogromną muzyczną przestrzeń. Fantastyczne klubowe brzmienie zostaje w pewnym momencie stonowane subtelnym dźwiękiem smyków, by wprowadzić świetnie zaaranżowany chórek. Perfekcja w konstruowaniu kompozycji nie dotyczy tylko tego utworu – tę misterność w dbaniu o detal słychać w każdym numerze.

Bardziej mroczną stronę artystka pokazuje w pochodzącym z repertuaru zespołu Rezerwat utworze "Zaopiekuj się mną". Świetnie skontrastowano dramaturgię refrenu w wykonaniu Krzysztofa Zalewskiego z niepokojąco spokojnym, bardziej mówionym niż śpiewanym, niesionym echem wokalem Natalii w zwrotkach. Klasyk, a przedstawiony inaczej, ciekawiej – brawo!

Czy refren "W nosie" Natalia śpiewała podczas treningu ze skakanką? Może jednak skakała w gumę? Takie obrazy podsyła mi moja wyobraźnia, bo taką energię czuję w tym utworze. Choć podany w lekkiej, zabawowej formie, jest przecież manifestem niezależności i bezkompromisowości.

Nie mogę się doczekać koncertowej wersji tytułowego "Ósmego Planu". To mój drugi, zaraz po "My", albumowy faworyt. Aranżacyjny gigant. I znów kilka wokalnych twarzy Natalii, w tym selfie-chórek, który brzmi znakomicie.

Jako że "Ósmy Plan" jest albumem dwupłytowym, na drugim krążku zupełnie inna muzyczna bajka. Siedem utworów live nagranych w Alvernia Studios razem z Atom String Quartet. To alternatywne wersje sześciu utworów z pierwszego krążka i na nowo zaaranżowany "To jest komiks", pochodzący z poprzedniego albumu "CoMix".

Wracając do postawionego na wstępie pytania o mój obiektywizm w pisaniu tej recenzji – obawy szybko minęły. Artystka Poprzednio Znana Jako Natalia Kukulska ułatwiła mi zadanie. Gdybym nie znał jej wcześniejszej drogi artystycznej, w równym stopniu doceniłbym "Ósmy Plan" jako album stylistycznie odważny i dający nadzieję, że w muzyce pop można pozytywnie zaskoczyć. Bo można.

Autor: Marcin Duchnowicz

Recenzja pochodzi ze strony: www.mjuzz.pl

Gazeta Wyborcza - Nowe płyty: Natalia Kukulska

Jakkolwiek dziwnie to zabrzmi, Natalia Kukulska nieoczekiwanie wyrosła na jedną z najbardziej enigmatycznych postaci polskiej sceny pop. Jak na wokalistkę, która była jedną z głównych gwiazd lat 90., w ostatnim czasie w mediach zaskakująco jej mało. Nie monetyzuje przesadnie swojej rozpoznawalności w celebryckim światku. Nie pcha się do każdego telewizyjnego show. Z drugiej strony - nie nagrywa też kolejnych przebojowych płyt, które zapewniłyby jej mocną pozycję na muzycznym rynku.

Wybrała trzecią, najbardziej ryzykowną drogę. Do studia wchodzi raz na parę lat (poprzedni album wydała w 2010 r.), a efektem tych sesji są od pewnego czasu nagrania mocno odbiegające od jej dawnego repertuaru. Właściwie łączy je tylko nieustanna fascynacja czarnymi brzmieniami. O ile jednak dawne przeboje Natalii to gładkie jak buźka noworodka radiowe r'n'b, o tyle teraz Kukulska przeszła na ciemną stronę mocy i eksploruje - wspierana przez swojego męża, perkusistę Michała Dąbrówkę - bardziej awangardowe odmiany takiego grania. Jeśli zaczęło się to gdzieś w okolicy "Sexi Flexi" z 2007 r., któremu patronował Prince, jeśli potem kontynuacją był idący w elektronikę "KoMix", to "Ósmy plan" wypada uznać za syntezę obu tamtych tytułów.

Dzieje się tu wyjątkowo dużo. Elektryczny funk z "Pióropusza" goni się z mrocznym synthpopem z "Miau". Lekko alternatywne r'n'b w numerze tytułowym przegryza się z balansującą na granicy industrialu elektroniką. "Na koniec świata" byłoby ciepłą soulową przytulanko-kołysanką, gdyby nie synthpopowa elektronika i gęsta aranżacja. "W nosie" zabiera nas na imprezkę taneczną z lat 80., za to "My" finiszuje już jak najbardziej współczesnym klubowym brzmieniem.

Chyba największym zaskoczeniem są jednak "Myśli poczochrane", gdzie atakuje jazz rock godny Herbiego Hancocka, oraz cover starego przeboju zespołu Rezerwat "Zaopiekuj się mną" zaśpiewany wspólnie z Krzysztofem Zalewskim - pokręcony, mroczny, amorficzny, utopiony w awangardowej elektronice. Trochę za dużo tego dobrego jak na jeden raz. Ale wypada pogratulować odwagi i konsekwencji w szukaniu własnej drogi. I chyba głównie tego.

autor: Robert Sankowski

Recenzja pochodzi ze strony: www.wyborcza.pl

Trust The Music/ zaufaj muzyce - Recenzja albumu "Ósmy Plan"

Polska muzyka już od pewnego czasu zmierza w bardzo dobrym kierunku - coraz mniej w niej sztuczności, ślepego podążania za trendami, a znacznie więcej swobody wyrażania siebie, szczerości w dźwiękach. Naprawdę warto bez najmniejszego zawahania dać szansę polskim artystom - przekonało się już o tym kilkoro moich znajomych, których usilnie do tego namawiałem. Dostrzeżmy to co u nas dobre, zwróćmy również uwagę na artystów, którzy choć kiedyś tworzyli w nieco innym klimacie, to obecnie dzięki poszukiwaniom, swobodzie tworzenia, nagrywają bardzo ciekawe, inspirujące, czasem wręcz szokująco dobre krążki ! Dziś właśnie o albumie, który idealnie pasuje do powyższego opisu. Po niemal 5 latach Natalia Kukulska powraca z nowym albumem zatytułowanym 'Ósmy Plan', który zdecydowanie zwiastuje nowy rozdział w karierze wokalistki.

Większość z Was może zadać pytanie, dlaczego nowy rozdział w karierze? Odpowiedź jest prosta - album zawiera bardzo dużo elementów delikatnej, nie przesadzonej, znajdującej się na granicy popu/synth-popu/alternatywy elektroniki. Natalia doskonale odnajduje się w obecnych trendach, jednak nie jest to ich ślepe naśladowanie, dążenie do zwrócenia na siebie uwagi, ani robienie niczego wbrew sobie. Podejrzewam jednak, że ów materiał ma bardzo duży potencjał, by dotrzeć do zupełnie nowego grona odbiorców.

Całość jest bardzo spójna. Album otwiera energetyczny i chyba jeden z bardziej charakterystycznych utworów - 'Pióropusz'. Ksylofon + elektronika? To połączenie wydawać się może zdecydowanie zbyt abstrakcyjne jednak gwarantuję Wam, że może nie po pierwszy, a przy 3 odsłuchaniu z pewnością Was zahipnotyzuje ;) Utwór ma smaczek! Moją uwagę zwraca również utwory 'Miau' oraz 'W nosie', które są ewidentnie najbardziej przebojowymi utworami z krążka i mają całkiem spory potencjał na przebój, choć nie spodziewajmy się, że którykolwiek z utworów usłyszymy w komercyjnej stacji radiowej. Jednak zdecydowanie wolałbym słyszeć je niż połowę 'hitów' promowanych na siłę przez media i piorących mózgi ludziom nieco mniej zanurzonych w muzycznym świecie. Nieco męczące są dla mnie jedynie 2 utwory - 'Na koniec świata' oraz 'Dyspensa'. Nie chcę jednam im ujmować - po prostu nie do końca trafiają w mój gust muzyczny i mimo, że próbowałem dać im szansę poprzez kilkakrotne odsłuchanie to coś stoi na przeszkodzie do ich całkowitego zaakceptowania.

'Zaopiekuj się mną' to absolutny faworyt. Gdzieś tu chyba odzywa się melancholijna strona mojego odbierania muzyki, bowiem jest to najspokojniejszy, utwór z 'Ósmego Planu'. Nie jest to jednak autorska kompozycja Natalii Kukulskiej lecz cover utworu oryginalnie stworzonego przez grupę Rezerwat. Gościnnie możemy usłyszeć tu Krzysztofa Zalewskiego, który wniósł dodatkowe 100% emocji, kto zna wokal tego pana doskonale wie o czym mówię! Mam nadzieję, że przyjdzie jeszcze taki moment, kiedy uda się usłyszeć oboje artystów jednocześnie i poza wspomnianą kompozycją powstanie kiedyś coś jeszcze. Minimalnie brakuje mi tu tzw. 'momentu kulminacyjnego' (stąd napisałem jednocześnie w powyższym zdaniu), pozostaje lekki niedosyt, jednak widocznie był taki zamiar artystyczny, z którym absolutnie nie mam prawa dyskutować (chociaż może?!).

Energetycznie utwory są rozmieszczone na albumie doskonale. Zaczynamy od rozbudzającego brzmienia, po czym z każdym utworem stosunkowo energia spada, a Natalia buduje coraz bardziej klimatyczny nastrój. "Ósmy Plan" kończy jednak niespodziewana bomba energetyczna - kompozycja 'My' - czysty jak zła, popowy utwór, niebanalny, z charakterem, nóżka sama chodzi! Na dodatkowym CD znajdziecie 7 utworów w zupełnie nowej aranżacji, bowiem w towarzystwie Atom String Quartet. Prawdziwa gratka dla wszystkich, którzy mają niedosyt!

Już w marcu Natalia wyrusza w trasę koncertową promującą 'Ósmy Plan'. Jestem niezwykle ciekawy jak wybrzmią utwory w wersji LIVE, bowiem czuję, że każdy z utworów może mnie jeszcze czymś zupełnie zaskoczyć. Jeśli macie okazję - koniecznie wybierzcie się na któryś z koncertów (jest ich bowiem na chwilę obecną 9!) i dajcie im szansę właśnie w takiej formie!

Recenzja pochodzi ze strony: www.zaufajmuzyce.blogspot.com

www.muzyka.onet.pl - Recenzja albumu "Ósmy Plan"

"Nie bój się zmian" – śpiewa na swej nowej płycie Natalia Kukulska. I ma rację – bo muzyka pop nie znosi zastoju. Co więcej – piosenkarka sama daje przykład, iż nie obawia się artystycznego ryzyka. Dlatego "ósmy plan" to najlepszy album w jej dorobku.

Obserwowanie kariery niektórych polskich gwiazd popu jest wielką przyjemnością. Spójrzmy oto na Natalię Kukulską. Zaczynała jeszcze jako dziecko – śpiewając słynnego "Puszka-Okruszka" dla swych rówieśników. Kiedy wystartowała jako dorosła – była jedną z pierwszych rodzimych wokalistek świadomie odwołujących się do soulu. Etykietka "polskiej Toni Braxton" okazała się jednak dla niej za ciasna – i wraz z płytą "Sexi Flexi" Natalia objawiła się nam jako piosenkarka ciekawie czerpiąca z muzyki tanecznej, zarówno w jej wersji retro, jak i najzupełniej współczesnej.

Kolejna płyta – "CoMix" – była jeszcze bardziej śmiałym przedsięwzięciem. Stery jej produkcji przejęła bowiem sama wokalistka wraz z mężem – perkusistą Michałem Dąbrówką. Z dzisiejszej perspektywy tamten album jawi się "wprawką" przed tym, co otrzymaliśmy właśnie na wydanym po pięcioletniej przerwie krążku "Ósmy plan". Za produkcję znów odpowiedzialny jest małżeński duet – choć swoje trzy grosze wtrącił również Marcin Bors. Jedenaście premierowych piosenek z wydawnictwa układa się w bez wątpienia najciekawsze osiągnięcie Natalii w całej jej dyskografii.

Choć wokalistka pozostaje w formule piosenki pop – produkcja poszczególnych nagrań wykracza daleko poza jej ramy. Album otwierają egzotyczne dźwięki wibrafonu – wiodąc nas w objęcia przestrzennego house’u, w którym wokalistka śpiewa znamienne słowa: "Kto się ośmieli ściągnąć mnie w dół". "Miau" to zdecydowanie najlepsze nagranie w zestawie – perfekcyjnie łączące ejtisowej brzmienie z efektowną melodią i dowcipnie dopasowanym do niej tekstem.

Tytułowy utwór ma wyjątkowo bogatą aranżację – jest tu miejsce i na minimalowe bity, i na rockową gitarę, i na wokalną ekwilibrystykę w stylu R&B. "Na koniec świata" to pierwsza na płycie ballada – wiedziona jazzowym pasażem organicznego Rhodesa. Mocna rytmika w stylu house powraca w kompozycji "W nosie" – znajdując wsparcie w postaci funkowych klawiszy i soulowego śpiewu Natalii. Echa współczesnego footworku słychać w warstwie rytmicznej "Dyspensy" – a wprowadzenie do utworu acidowych efektów jest w tym kontekście jak najbardziej logicznym posunięciem.

Kolejne dwie kompozycje mają bardziej "żywe" brzmienie. "Myśli poczochrane" i "Chowam się" pulsują bowiem połamanym rytmem perkusji Michała Dąbrówki – a wokal Natalii oplatają tu jazzowe tony piano i funkowe zagrywki syntezatorów. Trochę te nagrania wyłamują się z całości – ale na pewno dobrze sprawdzą się na koncertach. Puentuje je kolejna ballada – nowa wersja "Zaopiekuj się mną" Rezerwatu. Duet z autorką "Ósmego planu" tworzy tu Krzysztof Zalewski – ale niestety jego nazbyt mocny, rockowy wokal, ewidentnie nie pasuje do onirycznego tonu całości.

W "So Natural" Natalia oddaje hołd swym "czarnym" fascynacjom – i bez wątpienia to najbardziej soulowa kompozycja na albumie, co podkreśla dodatkowo sięgnięcie po angielski tekst. Finałowe "My" wieńczy całość w wyjątkowo efektowny sposób. Oto bowiem ze smyczkowego wstępu wyłania się taneczna pulsacja rodem z ejtsiowego electro-popu. Co ciekawe – Natalia nie rezygnuje tu z "czarnego" wokalu – co tworzy pomysłowo kontrastową konstrukcję w stylu dawnych dokonań Eurythmics. A do tego jakże mądre przesłanie: "Myśl/Nie bój się zmian/Doceniaj, co masz"

Drugi krążek zawiera zapis niezwykłego eksperymentu. Ponieważ główny zestaw ma mocno elektroniczny i klubowy sznyt, zamiast tanecznych remiksów Natalia zaprosiła do podkrakowskich Alvernia Studios jazzowy Atomic Sting Quartet – i wykonała wraz z nim siedem piosenek. Trzeba przyznać, że to wyjątkowo odważne posunięcie – porównywalne z podobnymi eksperymentami Björk. Efekty są nierówne. Dobrze wypadają piosenki z mocnymi melodiami, w których Natalia stawia na powściągliwe wokalizy. Kiedy nadmiernie się rozpędza – smyczki i głos za bardzo się rozjeżdżają, sprawiając, że na nagraniu rysują się wyraźne rysy. Mimo to nie sposób docenić artystycznej odwagi wokalistki – która znajduje równą sobie jedynie w podobnych działaniach Kayah.

"Ósmy dzień" to bardzo udana płyta. Pokazuje ona Natalię jako w pełni dojrzałą artystkę, która nie musi się podpierać sławą swych rodziców (zresztą nigdy tego nie robiła), tworzącą w pełni autonomiczną muzykę, pomysłowo czerpiącą zarówno z klasyki, jak i współczesności popu, soulu i elektroniki. Jeśli dodamy do tego inteligentne teksty, dalekie od banału i sztampy, momentami refleksyjne, momentami zabawne, album ukaże nam Natalię jako jedną z najciekawszych dziś wokalistek polskiej sceny piosenkowej. (8/10)

autor: Paweł Gzyl

Recencja pochodzi ze strony: www.muzyka.onet.pl

www.barock.pl - Recenzja albumu "Ósmy Plan"

Natalia Kukulska znalazła swoje miejsce w muzyce. A w zasadzie wciąż znajduje nowe.

"Ósmy plan" to kolejna - po "Sexi Flexi" i "CoMix" - odsłona "ambitnego" wcielenia wokalistki. Podobnie jak przy poprzednim krążku, tak i przy tym Kukulska postawiła na współpracę z mężem Michałem Dąbrówką. Na nowej płycie niemal zniknęły jednak klimaty funkowo-soulowe (czasem pojawiają się zmysłowe chórki jak w numerze "Dyspensa"), a dominuje elektronika. Oczywiście nie ta festyniarska, banalna, lecz oldschoolowa, analogowa, wywodząca się z disco, na dodatek fanatycznie dopełniona dźwiękami nieoczywistych instrumentów jak ksylofon. Ponadto za sprawą wyraźnej, mocnej, surowej perkusji, utwory często tętnią życiem, wibrują, drżą.

Większość kawałków w zestawie to świetny, energiczny, migoczący i pulsujący pop o tanecznym zabarwieniu. Gdzieś pomiędzy Moloko a bardziej popową Janet Jackson z pokłonem w stronę polskiej elektroniki lat 80. ("Pióropusz", "W nosie") Pojawiają się jednak również jazzowo-psychodeliczne zapędy ("Myśli poczochrane" z kapitalnymi, "wściekłymi" bębnami) czy momenty zwiewne, eteryczne ("So Natural"). Na kilka osobnych słów zasługuje cover "Zaopiekuj się mną" z repertuaru grupy Rezerwat. W nowej wersji ciekawy, intrygujący, szalenie zaskakujący w warstwie aranżacyjno-brzmieniowej, ale z odpowiednim ładunkiem emocji, który zapewnia pojawiający się gościnnie na wokalu Krzysztof Zalewski.

Poza wyśmienitą produkcją (swe zdolne palce maczał w projekcie Marcin Bors), sporą muzyczną wyobraźnią, naprawdę niezłymi piosenkami, "Ósmy plan" ma jeszcze jedną kluczową zaletę. To album nagrany z przekonaniem i przyjemnością. Kukulska i Dąbrówka niczego nie udają, nie próbują się dopasować do nikogo i niczego, śpiewają i grają tak jak czują, bez spinania się, z potrzeby serca i dla frajdy.

Ps. Gdyby ktoś powątpiewał w wyobraźnię muzyków, niech sprawdzi drugi krążek, "Live in Alvernia Studios", gdzie utwory z albumu zostały nagrane z Atom String Quartet.

autor: Anna Szymla

Recenzja pochodzi ze strony: www.barock.pl