www.t-mobile-music.pl - Dojrzałość Puszka Okruszka

Aż pięć lat kazała swoim fanom czekać na nowy album. I – cholera – warto było. Jest to też element dowodu na pewną zmianę w polskiej muzyce popowej.

Jaką zmianę? Taką, że po długim okresie błahości i miałkości przekazu w muzyce pop, a (moim zdaniem) pod naciskiem artystów z obszaru szeroko pojętego niezalu, nasze rodzime popowe wokalistki nie chcą już robić muzyki tylko i wyłącznie sprawnej wykonawczo i produkcyjnie. Chcą śpiewać "o czymś", a nie na tematy – jak mawiał Jonasz Kofta – marynistyczne, czyli "o du*ie Maryni". Dowodem tu zeszłoroczna znakomita płyta Katarzyny Stankiewicz albo bardzo udany (choć komercyjnie przepadł) longplay Justyny Steczkowskiej. Kukulska wpisuje się właśnie w taki nurt. Ma być popowo, ładnie, przebojowo, ale ma być również merytorycznie. Content ma być! I jest.

Zrobili to we trójkę: Kukulska, jej mąż – Michał Dąbrówka oraz Marcin Bors. Zrobili płytę która może nie spodobać się radiowym playlistom, przyzwyczajonym do produkcji prostszych, mniej skomplikowanych. "Ósmy plan" tak prosty nie jest. Melodie, a owszem, nieraz przebojowe, ale chyba za gęsto tu od bardzo dobrych odniesień do tego, co ostatnimi czasy działo się w muzyce na Zachodzie. W sferze produkcji też jest znakomicie. Współcześnie, z bardzo mocnym drive'em, a jednocześnie dzieje się tu tyle, że nie sposób przy pierwszym czy drugim odsłuchu wychwycić wszystkich smaczków. Są numery, które mogą sprawdzić się na parkiecie. Są ballady, czy raczej: chłodniejsza elektronika. No i znakomity, doskonale technicznie prowadzony wokal. I w tym rejonie dzieje się coś, co mi osobiście bardzo, ale to bardzo się podoba. Muzyka zorientowana gdzieś na okolice r'n'b zwykle ma tylko i wyłącznie być tłem dla wokalnych popisów artysty. Czyli tak naprawdę jest mało ważnym fiu bździu stanowiącym zaledwie pretekst do jakiejś samobójczo skomplikowanej i wymagającej wokalizy. Tu tak nie jest. Numery są dlatego, że są fajne, a nie tylko po to, by pokazywać umiejętności Kukulskiej. Jest muzyka, nie ma masturbacji. To bardzo mocny atut "Ósmego planu".

Poprzednia płyta wokalistki, "CoMix", zapowiadała praktycznie wszystko, co dzieje się na "Ósmym planie", ale pięć lat nie zostało zmarnowane. Nastąpił rozwój, rafinacja, okrzepnięcie. Bo tu nie ma badania temperatury wody jednym palcem. Twórcy nie pytają o nic publiczności, jak jaki dziad praszalny. Wiedzą, co robią i czego chcą od początku do końca, egzekwują to bez mrugnięcia powieki. Czuć, jakby już siadając po raz pierwszy za konsoletą, mieli kompletny plan na "Ósmy plan". Oboje: Kukulska i Dąbrówka wiedzieli, jak to napisać, ona wiedziała, jak to zaśpiewać, on wiedział, jak to wyprodukować. Dzieło skończone. Najlepsza płyta w karierze Natalii. Spokojnie nadaje się na materiał eksportowy. I jeszcze może jedno... Ta płyta to de facto electro. Ale nie ma biedy, klimatów i stylistyk jest tu na bogato. R'n'b, pop, house, jazz... Znalazło się nawet miejsce na gotyckie wręcz, jadące na drone'ach wykonanie "Zaopiekuj się mną". Tak, poprzednie zdanie nie jest dla jaj. Nie jest żartem. Grubo, co?

Jak dotąd słuchanie albumów Kukulskiej było dla mnie – zorientowanego na kompletnie inne brzmienia i przekaz – drogą przez mękę, brokułem w przedszkolnej stołówce i przykrymi efektami przedawkowania stoperanu. "Ósmego planu" z wielką przyjemnością słucham już po raz n-ty. To bardzo dobra płyta. Fajnie, że laska, która kiedyś miała nić przyjaźni z pewnym kudłatym psem, w końcu jest naprawdę zrealizowaną, dojrzałą artystką pełną gębą. Chapeau bas!

autor: Paweł Waliński

Recenzja pochodzi ze stronywww.t-mobile-music.pl