Gazeta Wyborcza - Nowe płyty: Natalia Kukulska
Jakkolwiek dziwnie to zabrzmi, Natalia Kukulska nieoczekiwanie wyrosła na jedną z najbardziej enigmatycznych postaci polskiej sceny pop. Jak na wokalistkę, która była jedną z głównych gwiazd lat 90., w ostatnim czasie w mediach zaskakująco jej mało. Nie monetyzuje przesadnie swojej rozpoznawalności w celebryckim światku. Nie pcha się do każdego telewizyjnego show. Z drugiej strony - nie nagrywa też kolejnych przebojowych płyt, które zapewniłyby jej mocną pozycję na muzycznym rynku.
Wybrała trzecią, najbardziej ryzykowną drogę. Do studia wchodzi raz na parę lat (poprzedni album wydała w 2010 r.), a efektem tych sesji są od pewnego czasu nagrania mocno odbiegające od jej dawnego repertuaru. Właściwie łączy je tylko nieustanna fascynacja czarnymi brzmieniami. O ile jednak dawne przeboje Natalii to gładkie jak buźka noworodka radiowe r'n'b, o tyle teraz Kukulska przeszła na ciemną stronę mocy i eksploruje - wspierana przez swojego męża, perkusistę Michała Dąbrówkę - bardziej awangardowe odmiany takiego grania. Jeśli zaczęło się to gdzieś w okolicy "Sexi Flexi" z 2007 r., któremu patronował Prince, jeśli potem kontynuacją był idący w elektronikę "KoMix", to "Ósmy plan" wypada uznać za syntezę obu tamtych tytułów.
Dzieje się tu wyjątkowo dużo. Elektryczny funk z "Pióropusza" goni się z mrocznym synthpopem z "Miau". Lekko alternatywne r'n'b w numerze tytułowym przegryza się z balansującą na granicy industrialu elektroniką. "Na koniec świata" byłoby ciepłą soulową przytulanko-kołysanką, gdyby nie synthpopowa elektronika i gęsta aranżacja. "W nosie" zabiera nas na imprezkę taneczną z lat 80., za to "My" finiszuje już jak najbardziej współczesnym klubowym brzmieniem.
Chyba największym zaskoczeniem są jednak "Myśli poczochrane", gdzie atakuje jazz rock godny Herbiego Hancocka, oraz cover starego przeboju zespołu Rezerwat "Zaopiekuj się mną" zaśpiewany wspólnie z Krzysztofem Zalewskim - pokręcony, mroczny, amorficzny, utopiony w awangardowej elektronice. Trochę za dużo tego dobrego jak na jeden raz. Ale wypada pogratulować odwagi i konsekwencji w szukaniu własnej drogi. I chyba głównie tego.
autor: Robert Sankowski
Recenzja pochodzi ze strony: www.wyborcza.pl